wtorek, 8 czerwca 2010

Nie ma tematu

Pokażcie mi dziewczynę, która na wakacyjne miesiące nie planuje pochłonięcia dwóch opakowań pigułek antykoncepcyjnych bez wymaganej przerwy na miesiączkę, a z premedytacją nie kupię sobie pięknej, kolorowej sukienki, którą oglądam od tygodni w pewnym sklepie, nie rzadko przyklejona do szyby wystawowej. Właśnie. Prawie zapomniałam o tym praktycznym procederze i pewnie bym go ominęła gdyby nie uroczy wieczór spędzony nie dawno w towarzystwie 17 młodych kobiet, pewnej dawki alkoholu i bez żadnego mężczyzny niemal do rana. Właściwie nie niemal, tylko po prostu do rana. Fakt, kiedy Oko Saurona (czyt. Arczi) przyjechał celem zabrania mnie do domu był mocno zaawansowany czwartkowy świt. Ale nie udało się to tak od razu, ponieważ ja i moje jeszcze pozostałe na imprezowym posterunku koleżanki, oświadczyłyśmy z wrodzonym wdziękiem, że do domu jeszcze nie i ku licznym namowom jednej z nich wyruszyliśmy do jej domu, gdzie oczekiwał narzeczony. Oczekiwał na Nią, nie na nas, co łatwo można było zauważyć w pierwszej sekundzie kiedy otworzył nam drzwi. Choć bardzo się starał (a może nie), nie udało się ukryć przebiegającego po twarzy stanu wkurwienia i niewyraźnego przebąkiwania, że dzieci wstaną za dwie godziny, a my chcemy jeszcze wódki. W sumie mu się nie dziwię, ale kto na miłość boską nie ma dzieci?! Ja mam!
No właśnie, ale byłam jedną z niewielu na imprezie , która dzieci miała i to dwoje i to już takie "stare". Przedstawiana głównie jako siostra Mikołaja (Mikołaj - mój 29-letni brat) słyszałam jedno zdanie - ...aaaa to Ty jesteś siostrą Mikołaja?! Nie pytałam dlaczego, wolałam nie rozwijać tematu, ponieważ nie byłam pewna co mogę usłyszeć. No nic.
Tak czy owak, dawno nie byłam na podobnym spotkaniu w towarzystwie tylu bab. Właściwie to chyba nigdy. Fantastycznie...najpierw pokonwersowałam sobie z dziewczynami których imion nie pamiętam przy stole z alkoholami i jedzeniem, a po jakimś czasie kiedy ten pierwszy się skończył opuściłam towarzystwo chwyciwszy swój pusty kieliszek i udałam się do kuchni aby pomóc Pani domu. Za mną ruszyła dość liczna grupa i w ten to sposób impreza częściowo przeniosła się do kuchni. Nie do końca wszystkiego chciało się słuchać, były tzw. tematy kamienie np. porody, choroby, odchudzanie.....potworna nuda. Było też o mężach, byłych mężach, narzeczonych, kochankach, porzuconych żonach i znienawidzonych żonach. Nawet mnie trochę strach obleciał na samą myśl, że mogłabym kiedyś być porzuconą lub znienawidzoną byłą żoną, lub co gorsza jednocześnie porzuconą i znienawidzoną. Ale natychmiast rozwiałam niemądre myśli a upewniłam się, że to zupełnie niemożliwe następnego dnia rano w objęciach ukochanego. I jeszcze.... rozbawiła mnie do łez rozmowa dziewczyn z aparatami na zębach o wykonywaniu pewnej dobrze Państwu znanej czynności umilającej nasze życie erotyczne, a wyobrażany sobie dźwięk w pośpiechu zdejmowanych gumek które jakoby mają zaciskać korygowany zgryz powraca ciągle w myślach.
Lepsze niż pończochy:)
Dobrego dnia życzę.

11 komentarzy:

  1. ależ kupuj tę sukienkę!! przecież dzień dziecka był! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. kup kup, w drodze do szkoły dostałam całusa i moje plany wakacyjne mogą ulec niedużym zmianom ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ha wiedziałam! choć bardziej chodziło mi o to, że tablety brane są nawet "na pusto" po to aby w letnie dni i w letnich sukienkach nie przejmować się kobiecymi niespodziankami;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kupuj kupuj! Popieram sukienki!! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NO no no, nareszcie sprawozdanie z babskiego wieczorku:P, widzę ze było całkiem rozrywkowo...
    Ja dla odmiany byłem na wieczorze kawalareskim z 20 chłopa i tematami takimi właśnie chłopskimi, o dupach, najebce i jeszcze raz dupach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zesrałbym się w towarzystwie tylu bab. Ostatnio mężnieję, kobiety zaczynają mnie wkurwiać. Są zazdrosne i bywają jednak pojebane.

    OdpowiedzUsuń
  7. ja mam teraz same fajne. wywaliłam pojebane :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ja też i.....prawie mi nikt nie został.

    OdpowiedzUsuń
  9. ech, kobiety sa pojebane, wiec sie z nimi nie zadawalam przez czas sluszny, zostawiajac wszystkie godne zaufania poza granicami kraju. do czasu... nie ma jak babski wieczor.

    a numer z tabletkami - oj, pamietam, ja tak jechalam przez chyba pol roku!!

    OdpowiedzUsuń