środa, 25 września 2013

Takie tam ...powroty.

Zajrzałam tu raz i wyłączyłam się natychmiast. Zajrzałam po raz drugi, tak to jednak prawda. Ten blog był prawie zdechł. Prawie, bo jeszcze subtelnie się tli. Specjalnie napisałam "subtelnie", bo to słowo ma jednak pozytywny wydźwięk tak jak i ja mam nadzieję na reanimację co tu dużo mówić, prawie trupa. Przyznaję, zatęskniłam za blogową dziatwą, opuściłam fajnych kumpli na rzecz nowych jak się okazało mniej fajnych. Podejrzewałam, że to się znów może zdarzyć, ale lekceważyłam wszelkie znaki. Baba tak ma, jak nie dotknie sama to nie uwierzy, a że potem paluchy poparzone to trudno. Wracam zatem jak ten marnotrawiec w nadziei, że wybaczą, ale i jako medyk co to umierającego pacjenta ratować musi, choćby nawet wymagało to czynu usta-usta. Może się jednak bez ust obejdzie, bo to jednak bardzo autora obnaża. Ale z autorami tak to już chyba jest, jak nie wywalisz środka to nic z tego nie będzie, czyli albo pokażesz cycki, albo dasz dupy.
Od trzech tygodni mam psa na tzw. "tymczasie" dzięki zaprzyjaźnionej fundacji. Szukamy dla niego domu. Jeśli ktoś chciałby niewielkiego kundla, na przesadnie krótkich nóżkach to wystarczy dać znak :). Nazwany oficjalnie Tadkiem, w domowych kuluarach nazywany Parówczakiem pokazuje mi świat codziennie o szóstej rano. Dzieci obiecywały i na obietnicach się skończyło. Rodzina smacznie chrapie pod ciepłymi kołderkami, a ja bladym świtem zasuwam z Tadzikiem vel Parówczakiem, notorycznie wdeptuję w gówna, których chyba oprócz mnie i moich sąsiadów nikt po swoich ulubieńcach nie sprząta, tyłek mi marznie, bo jesień jakoś tak postanowiła szybciej nadejść i stojąc pod płotem parku do którego jako ludzko-psia para wejść nie możemy, skubię suchą bułkę z rodzynkami. Nie opuszcza mnie wtedy myśl, że to jednak nie tak wszystko miało być. Ale kiedy tak stoję oparta o płot, a Tadzik siedzi obok i patrzy swoimi smutnymi ślepiami, to ja w tych oczach zupełnie wyraźnie widzę psią myśl, która brzmi - mała, głowa do góry, jeszcze się odkujemy, zobaczysz.

A ta piosenka nie opuszcza mnie od kilku dni....



Nie wiem czy uda się wydać "Bokoopen, bo po trzydziestce ....". Żeby do tego doszło, musimy sprzedać w przedsprzedaży do przyszłego poniedziałku jeszcze po siedem książek dziennie. Może być różnie, ale gdyby jednak ktoś z Państwa chciał nas wesprzeć zapraszam tutaj


Dobrych dni
I.Bo

środa, 11 września 2013

" BOOKOPEN, bo po trzydziestce wiele się zmienia..."



„Bookopen, bo po trzydziestce wiele się zmienia…”, ukaże się w księgarniach, w nakładzie 1000 egzemplarzy, już na początku października! Będzie tu można przeczytać moje wypociny. Tymczasem zabieram się za uzbieranie czterech dyszek celem zakupienia własnych wyżej wymienionych.
A w przedsprzedaży na wspieramkulture.pl tutaj

„Zbiór niesie frapujący wgląd w życie i uczynki współczesnych trzydziesto- i czterdziestolatków. (…) Z ich intymnych notatek wynika, że powodem strapień, radości oraz uniesień największych jest miłość. Wniosek ten trzeba potraktować jak najbardziej serio. Mylą się więc obrażeni na rzeczywistość publicyści, którzy roztaczają ponure wizje cywilizacji śmierci. Ten tom przekonuje, że jego autorzy i bohaterowie żyją w kulturze miłości, która ma nieskończenie wiele twarzy”.

Ze wstępu prof. Waldemara Kuligowskiego.


Z góry dziękuję i zapraszam.

Powoli zaczyna się moja ulubiona pora roku - jesień.
Jesienią może się zdarzyć wszystko :)

Wszystkiego dobrego
I.Bo