czwartek, 26 kwietnia 2012

Przepadłam bez pamięci.



I.Bo

niedziela, 22 kwietnia 2012

Ja to jestem dziewczyna więc nic z tego nie rozumiem. Nie rozumiem sprężynek, rezonansu, wybuchu, materii .... a tym bardziej wszechświata (zawłaszcza tego wszechświata bez sensu).
Ja wiem tylko gdzie można kupić ładne sukienki, gdzie znaleźć fajnych i miłych mężczyzn i umiem zrobić pyszną kolację.
Jeżeli chodzi o fajnych i miłych mężczyzn, najbardziej lubię tych, którzy pamiętają, że rozmowa może być formą rozrywki.




I.Bo

środa, 18 kwietnia 2012

NOTHING BOX

I stała się jasność....



Z podziękowaniami dla Jacka Witczyńskiego, przesympatycznego faceta, którego miałam okazję poznać osobiście w ostatnią sobotę. Zawsze twierdziłam, że nie dość, że sympatyczny, to jeszcze wszystko o świecie potrafi wyłożyć. Jacku, drogi Jacku...

I cudeńko od Krzysia Schodowskiego, którego również baaaardzo serdecznie pozdrawiam, a które to cudeńko zmiażdżyło mi serce. Zmiażdżyło i poszatkowało na drobniusieńkie kawałeczki. Uwielbiam te momenty, kiedy zostaję pozbawiona serca.



I... na zakończenie coś ode mnie, znalezione w poniedziałek. W obu przypadkach proszę
PUMP UP THE VOLUME.



A Krzyś Schodowski i Jacek Witczyński wielkimi artystami są.O!

P.S.
Choć przez moment zawahałam się, czy ja przez przypadek nie jestem mężczyzną. Nie, ja przecież jestem kosmitką, jak mawia Jacek:)

Dobrych dni
I.Bo

wtorek, 10 kwietnia 2012

Goodnight Bad Morning

Aśka, weź tak kurwa nie siedź. Podnieś ten łeb, bo jak gliny tędy przejadą to zaraz nas na izbę zabiorą. No mówię ci siedź prosto. Kurwa, tak lać mi się chce, ale nie będę pod przystankiem sikać. Paweł mówi, że jak ja tak będę wszędzie gdzie popadnie gacie zdejmować, to on mnie oleje też. I on to mówi poważnie, nie żeby tak se jaja robił, on ma wtedy tę twarz, tę wiesz. Co to jak się na nią patrzy to wiesz, że to ważna sprawa, żadne tam pierdolenie w knajpie. To takie poważne jak rodzina, no wiesz. I on mi mówi też, że ja to teraz ten egzamin fryzjerski zdać muszę, że wtedy to on mi zakład taki mały otworzy i na swoim trochę będę. Tylko mi zaraz powiedział, że jak naspidowana będę choć raz to koniec. To mnie zabije i serce wyrwie, bo na pewno już wtedy czarne będzie. I że wtedy to on już będzie musiał to zrobić. Ja już też siły nie mam Aśka. Jak ja tak w domu wstanę i widzę mamusię zachlaną, ojca gdzieś poniosło, to co ja mam robić. To ja zaraz się ubieram i wychodzę. I tak jedzenia w domu nie ma to idę. I zaraz na rogu chłopaki z towarem stoją, to ja zawsze biorę. Kupuję jak mam im co dać, jak nie, to sami częstują. A wiesz, jak ktoś częstuje to odmówić nie możesz. Tak mi się wydaje, że nie mogę, że to nie wypada. A potem mi Paweł mówi, że ja głupia pizda jestem i że się na dobrym wychowaniu w chuj nie znam, bo to kurwa żaden poczęstunek, to trucizna i potem serce jest zepsute i brudne.
Ale ja biorę, bo głodna jestem, jak się napieprzę to nie pamiętam o jedzeniu i jakoś tak leci. Ale jak egzamin zdam to koniec. Kurwa, przysięgam tobie Aśka, że koniec. Paweł mi jedzenie przynosi, ale ja wtedy dla mamusi zostawiam i znowu on mi mówi, że głupia pizda ze mnie i popierdolona, że ja tej starej pijaczce zostawiam, a z niej przecież żadna matka. Ale ja mam tak czasem w sercu, że mi się wydaje, że ona zrozumie i wszystko się zmieni. Jak się naje to zrozumie może. Ale on mówi, że to już jest to zepsute serce i że się nie zmieni, że uciekać muszę, bo to taka zaraza, że na moje serce przejdzie i wtedy ratunku dla mnie nie będzie. Mówi, że wtedy to mi wszystko zgnije. I to serce i mózg. I będzie musiał mnie wtedy zabić, chociaż mnie bardzo kocha. Bo ja wiem Aśka, że on mnie kocha i mi pisze w esemesie, że mu na mnie zależy bardzo i dlatego mam egzamin zdać to on mi pokaże jak żyć można. Ale jak nie, to koniec. I już mnie nie będzie. Wtedy to ja już mogę brać co chcę, nawet to mieszane gówno, co go nawet za darmo najgorsze żule brać nie chcą. Wtedy to będzie mój koniec. Ale ja tak sobie myślę, że może mnie nie zaraża, że ja mam serce co świeci, jak ja o niej, tej złej matce tak jeszcze myślę i jej zostawiam co dla mnie. To przecież być tak nie może, że dajesz, a serce ma ci umrzeć. Twoje też już mi się widzi, że za ładne nie jest. Ale przecież ja ciebie nie zostawię. Taki gnój zawsze robisz. Znowu rzygałaś, znowu musiałam jedną ręką te twoje włosy trzymać. A ładne masz wiesz, tylko nie farbuj jak taka kurwa, potem wszyscy myślą, że ty kurwa jesteś. A jak ja ci je trzymam to, że też taka jestem. Drugą ręką drzwi w kiblu trzymać muszę, żeby nam żaden zdeb nie wszedł, bo wiesz jak to jest. Jak ty tak tańczysz w tej kiecce, to potem przejebane mamy. Ale ty przecież nie masz złego serca Aśka. I ja nie mogę ciebie teraz też zostawić na przystanku. Poczekam z tobą na autobus.
Aśka, kurwa, podnieś łeb do góry i powiedz, jak myślisz?
Czy to naprawdę tak może być, że dajesz, a serce ci od tego zgnije? No powiedz sama, czy to tak może być?
Ej, ej jest nareszcie, chodź Aśka, chodź, kurwa wsiadamy. Jezu, jaka ty najebana znowu jesteś...




I.Bo

środa, 4 kwietnia 2012

Wbiegam po schodach wczesnym rankiem wracając ze sklepu spożywczego i spotykam na schodach sąsiada zbiegającego po wyżej wymienionych do pracy. Przystaje, patrzy na mnie mrużąc oczy i jakoś tak podejrzanie mruczy
- Mmmmmmm sąsiadko, ty to swojego męża rozpieszczasz nieustająco.
I już, już mam się zamachnąć na faceta siatką z zakupami, bo myślę, że on ma na myśli moje niekompletne odzienie, które widać spod rozpiętego płaszcza i nagle uświadamiam sobie, a on mnie w tym utwierdza.....
- No, że tak codziennie o 6.30 biegasz dla niego po chleb do spożywczaka:)


Pewien bardzo przystojny i równie uroczy dwudziestolatek przesadnie się mną interesował. Pisał, dzwonił, dopytywał. Któregoś dnia, mając go znów na linii rozmawiamy i słyszę...
- Muszę coś tobie powiedzieć...
- No to mów (i czuję, że nogi się pode mną uginają)
chwila ciszy
- ........Boże, jak ja bym chciał, żebyś była moją matką!!!


- Zdaje się, że przyszedł ten czas Iza, że zaczynam potrzebować rozrywki..., ale takiej wiesz, no rozrywki...
- Mogę zapytać kolegę, czy ma równie fajnego kolegę, ale zdajesz sobie sprawę, że ty masz męża?
- No przecież mówię, że potrzebuję rozrywki!!!

I jak ja mam nie mieć zmarszczek od śmiania się:D
(głównie z samej siebie)




...od trzech dni w uszach

And I think it's gonna be a long long time
Till touch down brings me round again to find
I'm not the man they think I am at all
Oh no no no, I'm a rocket man
Rocket man burning out his fuse up here alone

lalalalala

I.Bo

wtorek, 3 kwietnia 2012

Co nas...

Co nas nie zbije, to nas wzmocni - napisałam Kaśce.
Kaśka odpowiada - co nas nie zabije, to nas wkurwi.
I ma rację.

- Zmieniłaś tytuł? - pyta Magda
- Zmieniłam, bo tak sobie pomyślałam, że co ja będę własną gębą świecić.
- O Jezu, świeciłaś przez dwa lata to teraz już na nic te zmiany.
I ma rację również.

Chrystusik na krzyżu się kiwa
w butelce wina ubywa...
...gdyby przybywało, byłby to prawdziwy cud boski.
(przedświąteczna rymowanka z dedykacją ułożona na prędce)





I.Bo