wtorek, 6 kwietnia 2010

Mrs.Dracula

Matka i żona. Pod moja opieką znajduje się nieustająco pięć stworzeń - troje ludzi, dwa zwierzaki. Wszyscy nakarmieni, czyści i zadbani. Zebrania szkolne i przedszkolne, zakupy, pełna lodówka, czyste ubrania, prasowanie (codzienne), posiłki w garnkach i na talerzach, wino do kolacji w kieliszkach, skończyły się świeczki (kupić koniecznie), porządek w domu, mycie podłóg (co drugi dzień), odebrać z przedszkola. Lekcje odrobione? Tak. A lektura jak? No mamo! No to zapraszam do czytania. Mamo!!! Gdybyś czytała w zeszłym tygodniu, dziś już byśmy o niej nie rozmawiały, przykro mi Tuśka, wracasz do lektury.
I widzę to wszystko jakbym stała obok samej siebie. Nawet patrzę zdziwiona, ale budzę się następnego dnia i to wszystko jest, następnego też i następnego nadal......więc to wszystko prawda. A przecież w środku drzemie jakieś dziwne stworzenie. I jakby mu się ciasno robiło, zaczyna się rozpychać a ja grożę paluchem i powtarzam, że jak nie przestanie to oberwie i dostanie za swoje. Czasem wyskakuje. Wtedy szybko chwytam żeby nikt nie zauważył, ściskam w dłoni i pakuję na dno kieszeni. Potem delikatnie dotykam i sprawdzam czy tam siedzi. Ok, sytuacja opanowana.
Czasem zwiewa, dwa tygodnie z rzędu, piątek, sobota, późny wieczór, sama do baru (Dragon), sama przez trzydzieści sekund, bo po tym czasie są już znani lub właśnie poznani barowi znajomi. Dziesiątki razy podana ręka i moje imię. Izabella. Piotr. Miło mi. Izabella przez jedno czy dwa L? Przez dwa. O, to pięknie. Dziękuję. Godziny mijają błyskawicznie, tłum ludzi, rozmowa z tymi i tamtymi, miły gwar, miły smak alkoholu, smród ćmików nie przeszkadza, głowa, która często boli nie boli, spać się nie chce, choć już trzecia. Czuję, jak krew miło pulsuje w żyłach, serce łomocze. Jestem wampirem.
Gdzie mieszkasz? Na Ratajczaka. Ja też! Gdzie? Nad "Żabką". A ja nad "Lewiatanem". No to mieszkamy naprzeciwko siebie!
Zibi - już mój sąsiad o istnieniu którego do tej pory nie wiedziałam. Bardzo Go lubię, jest inny niż wszyscy mi znani mężczyźni. Teraz czasami sobie machamy w oknie. Nikt tak jak Zibi nie poprawia okularów.
Zaczyna świtać, zarzucam płaszcz i do domu. A ty dokąd? Muszę do domu. No to poczekaj, odprowadzimy ciebie. Odległość Dragon-Ratajczaka pokonana w szpilkach z prędkością światła, które zaczyna mnie oślepiać. Cicho otwieram drzwi, cicho rozbieram się w łazience, zmyty makijaż, ciuchy do pralki, śmierdzą jakby utkane były z tytoniu. Delikatnie wsuwam się pod ciepłą kołdrę z uśmiechem na twarzy. Coś mam na ustach, wycieram ręką - to krew z czyjejś szyi. Jestem wampirem. Dobranoc.

6 komentarzy:

  1. ostatnio na drodze zauważam dużo fajnych kobiet, które na co dzień dowodzą życiem kilku stworzeń a maja jeszcze czas na swoja odskocznię. podziwiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapomnij, że się zbliżysz do mojej. Cieszę się na piątek.

    OdpowiedzUsuń
  3. ostatnio to on bardziej przeciwko mnie. w końcu Brutus to po łacinie głupek.

    OdpowiedzUsuń
  4. ale fajnie piszesz!zerknęłam tu od szafy Sivo. Wiedziałam ze musi miec w ulubionych nie byle kogo.
    pozwaolisz ze dodam Cie do ulubionych?:D

    OdpowiedzUsuń
  5. z największą przyjemnością. pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń