piątek, 30 kwietnia 2010

Łe tam...

Ten dzień od dwunastu lat zawsze jest cudowny. Polega na absolutnym nicnierobieniu oraz sprawianiu sobie nieustającej przyjemności:). Dziś będzie uroczy obiad, kino, szwędanie się tu i tam, gapienie na tych i owych, picie kolorowych drinków, pysznego wina, znów kolorowych drinków. Później mała przerwa, żeby się nie zwalić zbyt szybko i żeby cudowny dzień trwał nadal. Mam nadzieję, że to się uda, bo ostatnio ja w połączeniu z alkoholem, oznaczam sen ok. 22. Nie, no dziś muszę dobrze rozłożyć siły, żeby do tego nie dopuścić, ale kto wie. Po tym poznaję upływ czasu, nie po zmarszczkach czy innych pierdołach, ale po tym, że piję coraz ekonomiczniej:).Jeżeli tak mam się starzeć to proszę bardzo. Niech żyje bal!
Co to za święto? Ano świętuję dwunasty rok związku z pewnym jegomościem, z którym ojciec mój postawił mnie w parze, kiedy rozpoczynałam II klasę szkoły podstawowej. Tak, tak, to nie pomyłka, poznałam przyszłego męża w wieku 9 lat! I nie dość, że był klasowym kolegą to w dodatku również sąsiadem z tego samego bloku. Mniej więcej od VI klasy twierdził, że będę jego żoną, co mnie doprowadzało do takiego wkurwienia, że z regularną częstotliwością wyrzucałam go za drzwi. Ale On niezmordowany......"po trupach do celu, po trupach do celu.....lalala". Swoją droga jak wczoraj zobaczyłam duet Wojewódzki - Figurski śpiewających ten refren właśnie, rozchichrałam się bardzo.
No i proszę, w wieku 25 lat zostałam żoną. Z perspektywy czasu sama nie wiem jak to się stało:).
Łe tam, pieprze teraz to pisanie, bo co ja mam pisać, jak to pięknie w małżeństwie jest?
W małżeństwie jest jak w życiu, raz fajnie, a raz nie. Bywają gorzkie chwile i wcale nie jest ich mało. A może tylko ja tak mam? Nie mam pojęcia. Nie obchodzi mnie to. Wiem jedno, nie wytrzymałabym, gdyby ciągle było słodko. Mdli mnie od słodyczy. Szczerze przyznam, że romantic moments to nie dla mnie. No tak mam, co poradzić na to. Lubię jedynie dostawać kwiaty, reszta mnie nie interesuje, wybieram ostry seks.
O, właśnie się dowiedziałam od mojego barwnego kolegi o wdzięcznej ksywie Fetysz, że ok. 22.30 dostanę info gdzie mam być i podobno oszaleję!

3 komentarze: