czwartek, 11 marca 2010

Wspomnienia


Mam takie wspomnienie z dzieciństwa. Miałam może 6 lat, jeździłam po grunwaldzkich uliczkach (Grunwald- dzielnica Poznania) na dziecięcym rowerku o wdzięcznej nazwie BOLEK. Taki mały, czerwony, uwielbiałam na nim jeździć całymi dniami. Do koleżanki na ulicę obok, do spożywczaka po lody, na plac zabaw. Pewnego dnia stoję na rogu ulicy Listopadowej i Ściegiennego (pamiętam to naprawdę dobrze), a obok mnie stoi chłopak/facet, grubas taki z rozpiętym rozporkiem i ....wiecie co robi. Popatrzyłam, kompletnie nie wiedziałam o co chodzi i pojechałam dalej. Po powrocie do domu, opowiedziałam o tym mojej mamie i babci. Te z kolei wpadły w taki szał, że zaczęłam czuć obawę czy dobrze zrobiłam, że powiedziałam. No bardziej wystraszyłam się ich niż grubasa. Matka wzięła mnie za rękę i ruszyła na poszukiwania zboczeńca. Znalazła go bardzo szybko, bo kręcił się cały czas po okolicy. I pamiętam obrazek, który już wtedy mnie rozbawił. Ulicą szedł grubasek jak gdyby nigdy nic, za nim moja mama grożąc mu paluchem i wyzywając, ale cały czas za nim, nie wyprzedziła go, nie zatrzymała, tylko szła za nim. On udawał, że to nie do niego, a jeszcze za nimi zasuwałam ja w podkolanówkach i sandałkach. To musiał być świetny obrazek.
Wiele lat później, kiedy miałam jakieś 20, 21 lat byłam współwłaścicielką pewnego uroczego, jedynego w swoim rodzaju, bardzo undergroundowego sklepiku. Na dziwnej ulicy, w dziwnym w sumie mało bezpiecznym zaułku. Nie obawiałam się niczego, zawsze był ze mną mój wspólnik, albo mój chłopak, albo inni chłopacy, którzy nie byli moimi chłopakami, ale przychodzili licznie i równie często. Zdarzało się jednak, że momentami byłam sama. No i to był właśnie ten moment. Jestem w sklepie, gra muza głośno, patrzę, a tam ktoś za drzwiami stoi i patrzy na mnie. Podeszłam otworzyłam drzwi, a chłopak stoi ze spuszczonymi spodniami, pyta mnie o coś już nie pamiętam o co i .....wiecie co robi! Zatrzasnęłam drzwi, on po jednej stronie robi swoje i szarpie klamkę, ja po drugiej z całej siły też ją trzymam i widzimy się wzajemnie przez szybę. Skończył, zwiał, ja się poryczałam strasznie i wtedy przyszli wszyscy - wspólnik, mój chłopak, mój serdeczny kolega Norbert Rokita (którego pozdrawiam) i patrzą na mnie kompletnie nie wiedząc co się stało. Chlipiąc pokazuję na szybę w drzwiach, po których spływała gęsto pamiątka po moim gościu.
Tak jakoś przypomniało mi się to wszystko dzisiaj.
Miłego dnia, idźcie na spacer.

8 komentarzy:

  1. Jezus Maria, ja bym był po takich doświadczeniach naprawdę psychiczny!

    OdpowiedzUsuń
  2. masturbanta miejskiego nigdy nie spotkałam na swojej drodze, ale kiedyś miałam taką oto dziwną przygodę:
    pewnego letniego dnia w liceum, wybrałyśmy się z koleżanką do miasta, w którym teraz studiuję i spacerowałyśmy. Ja akurat opowiadałam jej, że chcę być jubilerem i ogólnie o swoich planach, kiedy zaczepił nas pewien pan. Pan był mały, brudny i bezzębny i prosił nas o wskazanie ulicy, której-jak się okazało później- nie ma. Przyznał, że dziś skończył odsiadywać swój wyrok (ale nie nie nikogo nie zabił) i pomyślał, że jak spotka piękną kobietę, to wyrecytuje jej wiersz, który napisał w kryminale. Pan recytował wiersz, a do nas podchodzili coraz dziwniejsi ludzie, a to kibice, którzy krzykiem nawracali nas na widzew, a to jakieś szczyle z pasikonikiem wielkości kciuka...aż w końcu chwyciłam koleżankę za rękę i wsunęłyśmy się przez tłum do księgarni. Po chwili okazało się, że Pan przyszedł i nas znalazł. Powiedział, że był jubilerem i zaczęliśmy rozmawiać o obróbce metalu. Kolejno wyciągnął jakieś pierścionki, które uprzednio miał zatknięte na krótkie grube palce, i poprosił o pomoc. kupiłam pierścionki z niezłego srebra za 3zł sztuka, Pan złapał mnie za cycka, puknął kilka razy w głowę (przy pomocą głowy własnej, co przy jego i moim wzroście nie było łatwe), powiedział, że zrobię magistra i karierę i zniknął. Potem jeszcze śnił mi się jego zębo-dziąsła i obudziłam się przerażona.
    Brzmi niegroźnie, ale cała aura wydarzenia była niesamowita.
    Dawno o tym nie myślałam..mam sporo takich dziwnych historii.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie każdy ma, o przypomniała mi się również historia na basenie miejskim, miałam 13 lat, pana złapano, a ja byłam później świadkiem na jego sprawie w sądzie.
    Zazu, nie mogłaś tego skrócić:))))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no to żart, rzecz jasna:)

    OdpowiedzUsuń