sobota, 22 maja 2010

Emil Zátopek

- Mamo wiesz co, ja chyba zostanę sportowcem.
- Co!!!??? Kubek wypadający z rąk roztrzaskuje się o podłogę (niech to szlag trafi, kolejny).
- Jak to? Przecież chciałeś zostać muzykiem.
- Namyśliłem się i wolę być sportowcem.
- Możesz chodzić do szkoły muzycznej, być muzykiem i uprawiać jakiś ulubiony sport, tak wiesz, dodatkowo dla przyjemności.
5 minut później wraca do kuchni.
- Nie. Będę chodził do szkoły sportowej, a dla przyjemności będę grał na gitarze, albo na perkusji albo na pianinie.......a można grać na tym i na tym i na tym?
- No można. A jaką dyscyplinę wybierasz? (w nadziei, że słowo dyscyplina będzie brzmiało mało zachęcająco i zmieni zdanie).
- Boks, golf, albo bieganie.
No tak, boks odpada natychmiast, pozostaje golf i lekkoatletyka. Golf wydaje się ok - elegancki, w miłych okolicznościach przyrody, za dobre pieniądze ( nie mam pojęcia, ale zawsze tak się kojarzy) i wydaje się być mało kontuzyjny. Chyba, że przeciwnik ze złości przypierdoli ci kijem golfowym, lub oberwiesz piłeczką w łeb. Przypadki wpadnięcia pod koła tych śmiesznych samochodzików sunących po nieludzko równo przyciętej trawie nie są znane.
Pozostaje jeszcze bieganie, nic o tym nie wiem. Myśląc o bieganiu wyobrażam sobie ciągłe treningi, wyjazdy, zgrupowania, tona spoconych facetów razem pod prysznicem. Swoją drogą ciekawe czy wśród sportowców jest dużo homoseksualistów? Pewnie jak wszędzie. Jeżeli kiedyś przyprowadzi do domu Ryszarda, cóż będzie począć - pokocham jak syna.
Fakt, że często mieszkałby poza domem działa na plus. Jestem zwolenniczką teorii, że dzieci należy wychować, wykształcić i wypuścić szybko z domu. W świecie nauczą się więcej niż pod naszym skrzydłem.
Nie mniej wolałabym aby został wysportowanym muzykiem niż umuzykalnionym sportowcem. Ale co ja mogę chcieć. Obawiam się, że takiej mocy nie mam. Zawsze zadziwiali mnie rodzice, którzy z chirurgiczną precyzją planują przyszłość swoich dzieci. Zaczynają zazwyczaj od nadania mu wyjątkowego imienia i rozpoczyna się przedstawienie podczas którego w przerwie po dwóch pierwszych aktach mamy np. rozwód rodziców. Miało być wyjątkowo i jest.
Ale wracając do małego sportowca, faktycznie zauważyłam ostatnio, że ciągle biegnie. Biegnie nawet wtedy, kiedy nie musi. Jestem nieodpowiedzialną matką, ponieważ pozwalam mu biec chodnikiem do końca ulicy, aż do kolejnego przejścia dla pieszych. Umowa jest taka, że tam czeka. Ja oczywiście muszę mierzyć czas. Doszłam do takiej wprawy, że nawet nie włączam stopera w telefonie tylko liczę w myślach i to się zawsze zgadza (wcześniej był stoper). A jak się kiedyś nie zatrzyma? Co ja gadam!
W optymistycznym nastroju, myśląc już o tym, że stoję na Okęciu i czekam na mojego syna olimpijczyka, wyprodukowałam dziesiątki przepysznych serowych kluseczek, które przyszły sportowiec zjadł w 5 minut. Jak zjadł, zapytał natychmiast - a teraz na co jestem głodny? Ręce mi opadły. Teściowa ciągle biadoli, że on taki długi i chudy. Jak ma nie być chudy, jak ciągle biegnie. Poza tym zawsze powtarzam, że szczupły oznacza zdrowy.
Poszliśmy również na bardzo długi spacer podczas którego syn mój oczywiście biegł, zmuszając mnie tym samym do bardzo, bardzo szybkiego marszu. Odwiedziliśmy nowy park z nową fontanną, z której woda jeszcze nie tryska i tam właśnie doszło do pewnego incydentu ze mną w roli głównej. Jakub oświadczył, że obiegnie park dookoła, a ja oczywiście liczę czas. Ok, położyłam torbę na ławkę, usiadłam a kiedy mały pędrak wystartował zerwałam się i nie wiem zupełnie dlaczego wrzasnęłam z całych sił, na cały park...............RUN FORREST, RUUUUUN!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Wszystko w parku zamarło, cały Poznań wydawało mi się zamarł na kilka sekund.
Panie chroń mą duszę.

10 komentarzy:

  1. Boks - Mike Tyson - zdradzał żonę, bił te które miał - i żony i kochanki.

    Golf - Tiger Woods, trzeba mówić coś więcej?

    Bieganie - Marion Jones - doping i liczne romanse.

    Boże syn Ci się we mnie wradza. Kubuś, kurewko, witaj w niebie! (to odnośnie mojej last notki) LOL

    OdpowiedzUsuń
  2. śpiewaj.....always look at the bright side of life fiu fiu fiufiu fiu..........:)

    OdpowiedzUsuń
  3. z takim wsparciem wszędzie dobiegnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "run forrest run". wczoraj też w moim wykonaniu . :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam Forresta odstawiam regularnie, bez wzgledu na szerokosc geograficzna... ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. to moze wypusć go tak zeby dobiegł na Hel ty mu czas policzysz..przynajmniej weekend wolny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. moi rodzice nie pozwolili mi iść do szkoły muzycznej,co do dzisiaj im wypominam.Poślij synka na jakieś treningi lekkoatletyczne skoro się do tego garnie chłopczyna.Najwyżej mu się znudzi,albo jeszcze jak coś osiągnie to mamę do łez szczęścia doprowadzi.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeżeli wciąż jesteś zainteresowana moimi poczynaniami zapraszam na mojego nowego bloga: www.facetwszafie-slow.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. o, dziękuję bardzo za info. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń