wtorek, 20 lipca 2010

MPR

Miłosne Pogotowie Ratunkowe to ja. Zawsze na posterunku dobrą radą służy i nie ma pojęcia skąd te rady bierze. Nie krytykuje (no może czasami), nie gani ale słucha. Sama ciekawa, ile jeszcze w swojej głowie zmieści miłosnych dziwnych treści. Prawdopodobnie tajemnica tkwi w równowadze, tyle ile dostanie, tyle sama odda. I o tę równowagę należy bardzo dbać. Więc jeśli któregoś dnia będę miała dość, przykleję sobie na czole kartkę z napisem ZAMKNIĘTE. Póki co zapraszam do Poradni Miłosnego Zdrowia Psychicznego. Muszę sobie jedynie znaleźć jak każdy rasowy psycholog własnego psychoterapeutę u którego to ja będę leżeć na kanapie. Podobno tak być powinno.

Czas kanikuły to czas rozjazdów, zawsze kogoś brakuje. Jedni tu inni tam, a niektórzy być może nigdy już nie wrócą. No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie inaczej. Ja sobie stoję tu nadal i stać będę. Wiem, że wszystko wokół się zmienia i że nic nie jest stałe i pewne. Lubię zmienność pór roku, nigdy nie żal mi tej która mija i zawsze cieszę się na następną. Już nie mogę doczekać się jesieni, to jednak moja ulubiona pora roku. Jesienne spacery zwłaszcza w niedzielne poranki i ten chłód na twarzy....mmm cudowność.

Ktoś powiedział mi dziś, że cudownie poprawiam nawet najgorszy nastrój - to niewątpliwie najlepszy komplement jaki dostałam.

4 komentarze:

  1. Oj, musialabys miec wolne jakies 2 dni na wysluchanie mojej pogotowia potrzebujacej historii ;) aj, na kozetke ze mna ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też najbardziej lubie jesień:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak sobie myślę, że miło byłoby wpaść do Londynu na kilka dni jesienią:)......taki mam plan.

    OdpowiedzUsuń
  4. moje MPR ma na stanie tylko jedną karetkę, która zapieprza na sygnale nawet wtedy, gdy sama choruje.

    OdpowiedzUsuń