Dzwoni telefon...
ja: halo
Ona: cześć Iza. Musiałam w końcu zadzwonić, bo jak ja tego nie zrobię to ty..., odkąd mieszkasz w centrum zupełnie o mnie zapomniałaś łobuzie!
ja (pokrętnie): nie zapomniałam...
Ona (tonem nieznoszącym sprzeciwu): dobra, dobra, znam ciebie 20 lat. Przyznajesz się do winy?
ja (skruszona): tak
Ona (wciąż tonem nieznoszącym sprzeciwu): i jesteś gotowa ponieść karę?
ja (rozumiejąc, że już po mnie): tak, zgadzam się na wszystko
Ona (triumfalnie): za dwie minuty dzwonię domofonem, nie masz czasu na przebieranie i make up, schodzisz tak jak jesteś, pozwalam ci zabrać płaszcz, bo piź*** i idziesz ze mną wypić wódkę. Zrozumiano?!
ja (zmiażdżona): tak jest!
Po 20 minutach przy brzęku małych kieliszeczków...
Ona (przyglądając się bezlitośnie moim sińcom pod oczami): mogłam dać tobie jednak pięć minut na make up:)
ja: Boże, jak ja się za tobą stęskniłam...:)
:DDD
Cisza po Lynchu
5 dni temu
prawdziwe Love ;)
OdpowiedzUsuńJak ja lubię takie wyjścia... świetnie, że masz taką przyjaciółkę!
OdpowiedzUsuńDobrze, że mi o tym przypomniała, trochę nawaliłam:)
UsuńJa się podpisuję pod poprzednim komentarzem! JAK JA UWIELBIAM TAKIE SPONTANY!!! (no może w moim stanie juz nie przy wódeczce... ale)
OdpowiedzUsuńCiesz się teraz miłym stanem błogosławionym, ja uwielbiałam. Potem pokarmisz, pokarmisz i spontan!:)pzdr
Usuńcudne, po proste cudne!:D
OdpowiedzUsuńZ kobietami (fajnymi) jest cudnie, choć nie oszukujmy się, gnioty też się zdarzają;)
OdpowiedzUsuńMieszkanie w centrum wpływa negatywnie na pamięć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
hyhyhy, można tak powiedzieć:)
Usuń