Miałam coś napisać, ale chyba dziś tego nie zrobię, bo dziś wydaje się to zbyt durne. Durne jak cały ten blog, który przeczytałam w całości, notka po notce wstecz. Prawdopodobnie nie należy tego robić. Prawdopodobnie. Jak i wielu innych rzeczy, które charakteryzuje jedynie durność. Dziś piosenka, bo piosenki mam głowie. Od kilku dni ta jedna, od dzisiejszego poranka ten clip. Tak mnie wzrusza, że kiedy oglądam chce mi się płakać. Za każdym razem.
I proszę. Wiem już skąd biorą się nieszczęśliwe związki lub po prostu przestają istnieć. Właśnie wróciłam z uroczych wakacji na których spędziłam trochę czasu wśród czterdziestoletnich kobiet, które to niewiasty jakiś czas temu otrzymały status rozwódek. Rozwiedzione, smutne i z dziećmi. Panowie owszem płacą alimenty, ale co po tych pieniądzach kiedy faceta nie ma. Siedzimy sobie wieczorem w fantastycznych okolicznościach przyrody, niebo pełne gwiazd, zatoka która jest jakieś 5 metrów od nas miło szumi, dzieci śpią, drinki w łapkach. Patrzę na nie i pytam: - dziewczyny a spotykacie się czasem z kimś, umawiacie się na randki, cokolwiek? - nieee - dlaczego, przecież to najfajniejsze? - e tam, nie ma z kim. - a z kim byście chciały, jacy faceci wam się podobają? (tu pojawia się błysk w moim oku, bo już czuję, że fajnie pogadamy i najprawdopodobniej umrę ze śmiechu) - no nie wiem - a ty? (pytam drugą) - Iza, daj mi spokój z facetami, ja nie wiem - jak to nie wiecie, każdy wie. Jak jesteś głodna i idziesz do restauracji, to wiesz co lubisz i to zamawiasz. Nie chodzi mi o to, że mężczyzna jest jak ulubione danie, ale pewna analogia w wyborze jest. Zatem jaki??? cisza - dziewczyny! no jaki? - ........no żeby był dobry. - DOBRY????????????? tylko tyle? ma być dobry i nic poza tym? - no tak, to jest najważniejsze - jeżeli to jedyne kryterium, to gratuluję. Spędzić całe życie z kimś, kto jest po prostu dobry to chyba nienajlepszy wybór. Jeżeli miałabym się tym kierować, byłabym w związku na przykład z moim sąsiadem, bo to bardzo dobry chłopak, albo z panem, który robi mi kawę w kawiarni, też mu dobrze z oczu patrzy. Dziewczyny, czy wyście oszalały? A może tak powinien być przystojny i mieć pięknego penisa. Chcecie się kłaść co wieczór do łóżka z dobrym człowiekiem? Nie wytrzymacie tego, nigdy! Oczywiście, na pierwszym miejscu jest inteligencja, ale o tym nie mówmy, to oczywiste, więc nie traktujemy tego jako kryterium. Mega przystojny i pociągający, wszak czeka was kilkadziesiąt lat wspólnego seksu i nie uda się tego pominąć. Statystycznie kilka razy w tygodniu będziecie "twarzą w twarz" z jego penisem. Musi być piękny i imponujący. Zatem stwierdzenie, że ma być dobry niewątpliwie prowadzi już na starcie do klęski. Czy ja sprowadzam ideę związku tylko do seksu? Nie. Ale nie da się udawać, że go nie ma. Zawsze twierdziłam i twierdzę nadal, że to podstawa w relacjach damsko-męskich, a kto tego nie wie, długo będzie błądził. Jest dobry seks - jest dobry związek, nie ma seksu - jest dupa, a właściwie jej brak. Pamiętajcie - zasada trzech P: Przystojny z Pięknym Penisem cisza Obie z wielkimi oczami i wypiekami na twarzy patrzą na mnie. - i jeszcze coś wam powiem, ale to nie będzie miłe - dobra mów, dzieci nie ma - nie chodzi o coś brzydkiego, czego dzieci nie mogłyby usłyszeć, chodzi o to, że kierując się tą zasadą ja męża mam a wy nie.
Widziałam, że były smutne, ale mam nadzieję, że każda z nich przemyśli sprawę i być może coś się wreszcie w ich życiu dobrego wydarzy. Może mnie tak bardzo na tej dobroci nie zależy, bo sama nie jestem boginią dobra i słodkiego uśmiechu. Prawdopodobnie mieszczę się w społecznych kryteriach, choć pewnie nie w każdej dziedzinie. Niestety ludzie się nie zmieniają, wiem to na pewno. Jedynie w zależności od sytuacji jesteśmy czasem lepsi, czasem gorsi, ale to żadna zmiana. Człowiek się nie zmienia. I jak napisałam ostatnio swojemu przyjacielowi..."trudno, trzeba się pogodzić z tym, że jest się takim jakim się jest".
P.S niestety w trakcie tej rozmowy nie umarłam ze śmiechu jak sądziłam wcześniej.
Zdrada. Od dzieciństwa mówią nam, że zdrada jest czymś najgorszym i najobrzydliwszym na świecie. A cóż to jest zdrada? Czy nie oznacza ona czasami opuszczenia szeregu, aby pójść samotnie w nieznane?
Zdradzając X, dla którego zdradziliśmy Y, nie wracamy wcale znów do X. Pierwsza zdrada jest nie do naprawienia. Wywołuje reakcję łańcuchową kolejnych zdrad, z których każda następna oddala nas coraz bardziej i dalej od miejsca początkowej zdrady.
Być w związku. Być dziewczyną, narzeczoną, żoną. Mieć pierścionek zaręczynowy na palcu lub jeszcze lepiej obrączkę. Te słowa wypowiadane są przez kobiety z takim namaszczeniem, jakby od tego zależały losy świata. A czy zależą?....Nie. Dlaczego wszystkie kobiety mówią o tym, czego ja nie rozumiem? Ach tak, zapomniałam, przecież ja już jestem mężatką. Ale jak do tego doszło, pisałam jakiś czas temu, więc powtarzać się nie będę. Gdyby wtedy się to nie stało, nie stałoby się prawdopodobnie nigdy i gdybym teraz została porzucona (choć trudno mi to sobie wyobrazić), nie szukałabym nikogo. No bo po co? Tak, przyznaję się - uwielbiam własne towarzystwo. Tak - nigdy mnie ono nie nudzi. Tak - gdy jestem sama ze sobą nigdy nie czuje się zaniedbywana. Tak - nigdy maniakalnie nie potrzebuję towarzystwa drugiej osoby. Tak - inni prędzej czy później zaczynają mnie męczyć. Tak - seks można sobie zawsze zorganizować. Z seksem bez miłości miałabym jednak pewien problem. Absolutnie nie wiem co zrobić/powiedzieć zaraz "po". Mój znajomy napisał mi dziś -"...najlepiej się umyć...". Popłakałam się ze śmiechu kiedy to przeczytałam. Ale.....co powiedzieć? Gdybym chociaż paliła mogłabym po prostu zapalić w milczeniu papierosa i bezceremonialnie wyjść. A tak? Szukasz bielizny i modlisz się, żeby natychmiast znaleźć się w swoim domu. Syndrom uciekających gaci - tak to nazywam. I nigdy nie dawać swojego telefonu. Nie cierpię również kurczowego trzymania się za łapki, obściskiwania na każdym kroku, a już największą makabrą jest dla mnie tekst kiedy ona ( zawsze mówi to kobieta) w towarzystwie wypala nagle - "......kochanie, dlaczego nie usiadłeś obok mnie.....?". Przepraszam, muszę to napisać....KURWA JASNA, NIENAWIDZĘ TEGO!!!!!!!!!! Jak sól na otwartą ranę, jak sztylet prosto w serce. I niestety on wtedy potulnie się przesiada, a za parę lat ma kogo? Kochankę. Drogie Panie, jestem pewna, że te do których piszę wiedzą, że to do nich. Piszę również do wszystkich innych dziewczyn na świecie i do niektórych mężczyzn też, którzy czasem zachowują się jak te babki. Błagam Was, jeżeli wasi partnerzy nie są tacy jak byście chcieli, jeżeli zwalają na Was całe nieszczęście świata, zatruwają Wam życie, a Wy z jakąś niezrozumiałą dla mnie maniakalną wiarą tłumaczycie te wszystkie zachowania w nadziei, że będzie lepiej - opamiętajcie się. Jeżeli teraz nie jest najlepiej, to potem będzie coraz gorzej. I jeśli jest jeszcze czas - uciekajcie. Świat jest pełen fajnych ludzi, nie musicie się kurczowo trzymać tego co macie teraz. Decydujcie, wybierajcie, poczujcie radość i satysfakcję. Nie szukajcie męża, żony, szukajcie partnera, który bez żadnego powodu spędzi z Wami życie, a ono różnie się czasem układa. Marzę o tym, aby choć jedna osoba tkwiąca w takim syfie powiedziała - ..." w dupie mam status dziewczyny, narzeczonej, rozwódki, żony - chcę być szczęśliwa/wy!!!". I love you... but I love me more.
Napiszę wkrótce ciąg dalszy, ale teraz mi się nie chce. Nie mam dzieci do czwartku i muszę się nacieszyć:)